aaa4 |
Wysłany: 17 Lip 2017 11:26 am Temat postu: |
|
-Pytaja o nas ojca Efraima. Wenecki akcent. Mowi jakby byl przyzwyczajony do posluszenstwa. Za kazdym razem, kiedy Efraim odpowiada, ze nie wie, gdzie jestesmy, bija chyba innego mnicha. Co robimy?
Wyraz twarzy Mercera pasowal do rozpaczliwego spojrzenia Selome. Nie mogli pozwolic, zeby przesluchanie trwalo. Tego wieczoru jeden mnich juz zginal.
-Bedziesz musiala mnie oslaniac. Trzymaj sie blisko mnie. - Mercer otworzyl drzwi, zanim Selome zdazyla zaprotestowac.
Nagle pojawienie sie Mercera w korytarzu zaskoczylo Sudanczyka, ktory tamtedy przechodzil. Mercer zareagowal odruchowo i uderzyl go kolba AK-47. Drewno trafilo rebelianta w szczeke, lamiac kosci. Na sciane prysnela krew z zebami. Zanim nieprzytomny zolnierz upadl, Mercer biegl juz dalej. Wpadajac do sali jadalnej, czul tuz za plecami obecnosc Selome.
Ojciec Efraim byl zgarbiony nad nieruchoma postacia jednego z braci, |
|